Mój przepis na maraton nie koniecznie spotka się u wszystkich z aprobatą, ale jest wprawdzie autorski a opiera się na założeniu, które mówi: wiara głupcze! Pomysł, aby zdobyć ten królewski dystans pojawił się, jako środek mający na celu rzucenie palenia i pozbyciu się zbędnych kilogramów oraz aby życie nabrało nowych barw. Po 6 miesiącach przygotowań, w których tak naprawdę brakowało długich wybiegań a program był zaczerpnięty z portalu tematycznego poświęconemu bieganiu wiedziałem, że może zdarzyć się wszystko. I tak nadszedł ten dzień. A oto, co napisałem w dzień po Cracovia Maraton:
28 kwiecień 2013 - Ten dzień przyszedł za szybko, przyszedł tak szybko, że nagle trzeba było wstać, jechać i zaliczyć egzamin; tak po prostu, brakowało celebry chwili i tego uniesienia, o którym się tyle słyszało, tyle czytało i wyczekiwało. W końcu cel, o którym marzyłem został osiągnięty. Ogłaszam: Kraków zdobyty! Dzięki Bogu i wsparciu O. Pio z myślą o intencjach, jakie mi towarzyszyły - z modlitwą. Biegłem powoli, ale bez zatrzymywania się - czego nie planowałem, bo z góry zakładałem, że będę się musiał wspomagać marszem. Jednak tego dnia biegło mi się fantastycznie. Poczułem się mocny i postawiłem wszystko na jedną kartę. Bałem się jedynie o swoją stopę, bo jak dotąd zawsze po dłuższym wybieganiu odzywało się pęknięcie z zeszłego roku. Tym razem do tego nie doszło. Zaczynałem z końca stawki i to była trafiona decyzja, mocno mnie motywował fakt wyprzedzania innych biegaczy i tak minąłem ich ok 700. Poznałem, że maraton to jedna wielka chwila składająca się z wielu zachwycających momentów. Podczas biegu można było poznać wielu wartościowych ludzi, porozmawiać, dostrzec, zachwycić się. Kiedy zaczynałem bieganie przeczytałem o bosym biegaczu, dla mnie człowiek legenda – podczas maratonu długi czas biegliśmy ramię w ramię! Biegłem też ze Spartanami. Na półmetku ktoś mi zostawił doping na telebimie "20 kg mniej i bez fajek – wystarczyło pół roku a teraz musisz dobiec!" były też inne za wszystko dziękuję. Mijałem gościa, który „wiózł” swojego sparaliżowanego ojca, ludzi na wózkach, kibiców: dzieci, kibicujący swojemu tacie, bezdomnych grających na puszkach. Mam w głowie mnóstwo takich obrazów. Po 30 km faktycznie zaczął się prawdziwy bieg maratoński, był ból, ale w ostatnich 3 km rozegrał się prawdziwy osobisty dramat. Czas strasznie się wydłużał, jednak świadomość celu, który jest w zasięgu wzmacniał mnie. Mimo to śmiałem się, bo w słuchawkach odezwał się Rocky ze swoim przesłaniem. Nie zatrzymałem się. Przed wbiegnięciem na metę uściskałem żonę - mojego najwierniejszego kibica no i nie powiem, bo widząc innych i mając w świadomości fakt tego, co się dokonało trochę się wzruszyłem. Maraton? Polecam! Taaakaa imprezka! Z moimi przygotowaniami a raczej ich brakiem celowałem na czas 4.30-5.00 a zaliczyłem na 4.21, następnym razem będzie jeszcze lepiej. Ten pierwszy maraton zdobyłem siłą woli, następne będę zdobywał dodatkowo siłą mięśni. Moja piękna i mądra żonka mocno przyczyniła się do mojego sukcesu. Wielkie brawa dla HRmax"ów, będących na miejscu w Krakowie oraz tych trwających wirtualnie oraz dla znajomych za wsparcie. Impreza miała w sobie magię. Ta magia teraz dopiero wprawia mnie w zachwyt, choć nie wtedy tam na miejscu, ale właśnie tu i teraz. Biegłem też dla moich dzieciaków. Boże - udało się - dzięki! Dzisiaj boli, ale jestem cały i o dziwo nie jest tak źle jak po Marzannie. Rano doceniłem poręcze przy schodach na klatce, ale mięśnie to pikuś ważne, że kości całe - będzie dobrze. Jestem bardzo zadowolony!
Teraz jak czytam swój wpis zauważam chaotyczność treści, ale w pełni to uzasadniam uniesieniem, jakie mi wtedy towarzyszyło, ba dalej jest ze mną i poniekąd wydarzenie to zmieniło mnie. Uzmysłowiło mi jedno przekonanie „staraj się dzisiaj, bo jutro może wydarzyć się wszystko!”
Chcesz zostać członkiem klubu HRmax Żory? Musisz mieć ukończone 18 lat, wypełnić deklarację członkowską, przedstawić rekomendację 2 członków naszego klubu, opłacić wpisowe 50 PLN oraz składkę 50.00 PLN za rok. Przekonaj się o korzyściach płynących z członkowstwa w naszym klubie.